Te miesiące to okres, który mi bardzo wiele uświadomił i wcale nie mam na myśli mojego życia z dzieckiem.
Wstyd się przyznać ale do mojej życiowej roli to ja dopiero dorastam.
Poszufladkowałam to co robiłam, co udało mi się osiągnąć i moment w którym się zatrzymałam. Poszufladkowałam ludzi, na tych którzy są gdy potrzeba i na tych drugich, na których się zawiodłam.
I tylko jedno wciąż niepoukładane - to najważniejsze. Przestrzeń prywatna-jedyna na płaszczyźnie której wszystko zależy od nas. Tu nie ma przypadków. Tu jestem ja. A ja to teraz MY a My mamy się tak:
- wzrost 78cm
- waga 10,640g
- Junior już nie chodzi - Junior biega
- dziecku buzia się nie zamyka - Fidel Castro by się nie powstydził tak długich monologów
- tabela żywieniowa odeszła w zapomnienie - Michał je wszytsko (ostatnio był to kawałeczek grillowanej karkówki)
- nie ma miejsca w którym pojawiłabym się z dzieckiem i ktoś nie zwróciłby na niego uwagi - zbieramy komplementy i... racje żywnościowe :)
- Junior się wstydzi, Junior czaruje, Junior jest Czech! - jak to stwierdził pewien napotkany Wodnik podejrzewając mnie o romans w tym pięknym kraju :)
Muszę zadbać o kręgosłup ponieważ od dłuższego czasu miewam uciążliwe bóle. Więc jak sami widzicie - jest co robić :)