- w dalszym ciągu załatwiamy sprawy urzędowe związane z Juniorem.
- jesteśmy "rozjeżdżeni". Np. w poniedziałek stawiłam się na kontroli poporodowej, odwiedziłam bank, ubezpieczalnię i...Alberta (znaczy obchod). Do Magistratu po rodný list już nie zdążyłam. Wpadłam jeszcze tylko po resztę rzeczy z mieszkania. Wszystko w ok. trzy godziny. Cały wypad do Czech zamknął się w ośmiu...Junior ze względu na brak jakiegokolwiek dowodu potwierdzającego jego tożsamość został "wyrzucony" w połowie trasy, znaczy u moich rodziców.
- były przemyślenia dotyczące tego oto blogowego świata z którym ciężko mi się rozstać choć temat zamknięty a pomysły na jego profil oraz nowy "imaż" stanęły jedynie na nieudanych próbach wcielenia ich w życie. Jeszcze powalczymy ale nie wiem czy starczy mi cierpliwości na wszystkie fora dotyczące bloggera ;) A miało być wielkie TA-DAMMM...! :)
- w międzyczasie były 90. urodziny mojej babci, 2 miesiące Juniora, który z racji pochłąniania niesamowitej ilości mleka z każdym dniem coraz bardziej przypomina nam knedlika a dziś urodziny mamy.
Więc dzieje się u nas...
Trzymam kciuki by wszystko było dobrze ;**
OdpowiedzUsuńdzieje się u was, dzieje! mój synek długo był knedliczkiem :)
OdpowiedzUsuńW jednym z wpisów umieściłaś zdjęcie małego S. śpiącego w łóżeczku z liskiem. Patrząc na jego profil i tą figlarną grzywkę pomyślałam sobie, że masz takiego małego przystojniaka:)
UsuńNajbardziej moim podczytywanym mamom zazdroszczę tego, że mogą już sobie porozmawiać z dziećmi.
Knedliczek ;)) śmiesznie, eh pociechy te nasze :)
OdpowiedzUsuńCzeski jest przeuroczym językiem. Mamy tutaj kolegę, który mówi po czesku, zawsze kiedy do nas przychodzi proszę go by coś powiedział w tym cudownym języku:)
OdpowiedzUsuńPamiętam jeden dowcip (bez urazy;p)
jak jest parasolka po czesku?
szmaticzku na paticzku;p
hihihi
No i ubóstwiam KRECIKA!!! Zazdroszczę Ci, że masz ten krecikowy świat na co dzień:)
Pozdrawiamy razem z Kevinem :)
Na razie przerwa na macierzyński w Polsce ale od języka staram się nie odpoczywać. Wyjeżdżając na kontrakt nie spodziewałam się, że tak pochłonie mnie ich język i kultura. W Czechach jest to "coś":)
UsuńZnajomi bardzo się śmiali z naszego "samochodu" i "samolotu".
No bo jak to samo-chodzi czy lata:)
Samolot to letadlo - logiczne prawda?:)
hihi no jasne, że logiczne:) chyba polubię ten język. a wycieczkę do Czech już dawno wpisałam na listę must-see:)
UsuńPozdrawiamy!
Pozdrowienia dla Knedlika zatem :)))
OdpowiedzUsuńPS
Uwielbiam Morawy :)))
No to pojawi się Jižní Morava :)
UsuńNie opuszczaj blogowego świata, będzie smutno bez Was!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciężko mi to wszystko teraz ogarnąć a blog zaniedbany z czasem "umiera". Spróbujemy jeszcze chwilę powalczyć o troszkę czasu i uwagi.
UsuńMoje dzieciaczki też wyglądały jak knedliki
OdpowiedzUsuń