Nie nadrobiłam zaległości o moich ulubieńcach. Po dość długim czasie uzbierało się tego trochę u Was. Ale ja muszę mieć czas aby na spokojnie przeczytać czy problemy Antoniego się skończyły, czy Szymon dotrzymał obietnicy i wyzdrowiał przed weekendem, co tam u naszych imienników i co Banda Czworga wymyśliła...a przecież jeszcze dzieci dwujęzyczne czekają.
Powyższy tekst zaczęłam pisać 18. października, dzień po ukończeniu przez Juniora 4 miesięcy. Jak widać mimo najszczerszych chęci nie udało mi się go skończyć. Bo jak każdy wie, same chęci nie wystarczą - potrzebny jest jeszcze pomysł, chwila spokoju i odrobina energii. Pomysłów nam w życiu nie brakuje ale chwile spokoju to towar deficytowy i ostatnio wykorzystywany przeze mnie maksymalnie na regenerację energii. Tak mi się przynajmniej wydawało zanim odkryłam, że zaśnięcie na starej kanapie w pozycji byle jakiej nie przyczynia się w żaden sposób do zwiększenia mojego potencjału energetycznego.
fot. KaTka Mały Szantażysta |
I choć w oczach Miśka widzę, że czają się tam jakieś chochliki, które każą mi się bać momentu gdy ten porzuci leżenie na macie i zacznie być bardziej mobilny to uważam, że Junior jest najlepszą rzeczą jaka mi w życiu wyszła. Dosłownie i w przenośni...
źródło: książeczka zdrowotna Michała |
JUNIOR
- wzrost 69 cm
- waga 7,445 kg
- oczy - kolor nieokreślony, za to włosy - blond
- najedzony w nocy śpi bez problemów zupełnie inaczej niż w dzień(:
- uwielbia jabłka marchewki nie znosi, ogólnie apetyt mu dopisuje
- chwyta wszystko co w zasięgu ręki, trzyma mocno, potrafi rzucić
- chwyta za stópki
- temperamentny i charakterny