BLA BLA BLA

JUŻ NIEDŁUGO NOWA ODSŁONA: CIĄŻA PO CZESKU, CZESKIE CHYBY czyli CZEGO NIE MÓWIĆ W CZECHACH, JAK ŻYĆ NA CO LICZYĆ A NA CO NIE.

wtorek, 30 kwietnia 2013

7...33 TÝDEN TĚHOTENSTVI


     Nie mogę powiedzieć, że u mnie wiosna. Za oknem i owszem ale wewnątrz nie bardzo.
Odkąd brzuch mi wystrzelił a stało się to w jeden weekend (tak tak, koleżanka widząc mnie po weekendzie stwierdziła "Tobie chyba strasznie brzuch urósł podczas weekendu"! zatem fakt potwierdzony przez osoby trzecie) co drugi dzień stwierdzam, że czuję się coraz gorzej i zaraz potem wzdycham, że lepiej nie będzie.
   
33 tydzień co u mnie:
  • mimo zapewnień kolegów, że zgrabnie wyglądam to jestem wielka i ociężała;
  • do drobnych kobiet nie należę, mam dość chude kończyny, z których zawsze wystawały gnaty - wczoraj pierwszy raz w życiu zaobserwowałam u siebie brak sterczących kostek - nogi mi tak spuchły! Nie mogę kucać bo tez czuję nabrzmiałe kolana.
  • mimo wykonywanych wygibasów nie jestem już w stanie dostrzec co dzieje się w mojej strefie bikini (wszelkie zabiegi "upiększające" do czasu rozwiązania zawieszone);
  • sypiam ok. 4 h na dobę - nie mogę spać, nie umiem, budzę się w okolicach 2:00 i męczę do rana;
  • straciłam ochotę i zapał do zajmowania się czymkolwiek konstruktywnym;
  • zaczynam denerwować się pobytem w Polsce: pranie, prasowanie, sprzątanie - oczywiście z umiarem - byleby nie wywołać akcji porodowej! (bo właśnie tym ostatnim się stresuję);
...powyższy tekst zaczął powstawać w sobotę i na tym utknął...
(dla niezorientowanych - mamy wtorek) 

Musiałam przerwać bo zrobiło mi się słabo i niedobrze.
Mały szalał w dość mało komfortowy dla mnie sposób.
Swoimi ruchami do tej pory wywołuje uczucie duszności
a po zjedzeniu czegokolwiek najmniejszego czuję, że zatrzymuje mi się to zaraz za przełykiem.
Weekend przespany (na szczęście bo nie wytrzymałabym) i przeleżany, 
a w poniedziałek czułam się i wyglądałam koszmarnie.

Wpis zakończę relacją z dzisiejszej wizyty u lekarza:

  • mieliśmy dziś KTG, wytrzymaliśmy 8 minut....miało być 10, zaczęło mi być duszo (dlaczego w tych gabinetach jest zawsze tak ciepło?), czułam, że mnie uciska i nie mogę złapać tchu, zaczęłam się wiercić i w tym momencie maszyna monitorująca zaczęła dawać sygnał o błędzie;
  • to, że ja się źle czuję świadczy jedynie o tym, że Mały ma się całkiem dobrze! Syn nie był uparty i jednak postanowił się obrócić. Na powyższą informację moja mama zareagowała słowami "ale grzeczny!" :D Czekam, aż mi się brzuszek obniży, może wówczas przestanie mnie dusić i uciskać na żołądek.
  • pomierzyliśmy się i pooglądaliśmy na USG
  • i było ważenie: dziecko 2,1 kg ...a ja 81,5 kg (nie dziwota, że mi tak wszystko spuchło i ledwo chodzę);
  • niestety pierwszy raz w życiu nabawiłam się infekcji :( pobrano próbkę do zbadania oraz globulki :/ za tydzień ma być wynik, który stwierdzi podłoże tej mało komfortowej sytuacji....



LIEBSTER BLOG AWARD 2.2

Liebster blog to wyróżnienie otrzymywane od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również nominuje 11 osób (informuje je o tym na ich blogu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.

...chcąc zagłębić się w temacie poszperałam nieco i starsze zasady wspominały o tym, że typuje się od 3 do 5 blogów z liczbą czytelników poniżej 200 (to i tak sporo);

Podglądam regularnie i z uzależnieniem:

* kolejność nie przypadkowa!
tak od najkrótszego tekstu do najdłuższego :)
 
Większość osób poruszających się w świecie blogowym zna powyższe "pozycje" a ja z okazji posiadania prawa głosu chciałabym przyznać im wyróżnienie honorowe :)
Autorki zaliczam do typu felietonistek i podejrzewam, że nie będą zainteresowane czynnym udziałem w zabawie choć byłoby miło :)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
     Postanowiłam wyróżnić "raczkujące" blogi, których autorzy do tej pory nie miały okazji brać udziału w zabawie. Miałam ochotę urozmaicić nieco listę o blogi niekoniecznie rodzinne ale ułożenie uniwersalnych pytań dla wszystkich to póki co ponad moje siły :)

Swoim wyróżnieniem 

internet
chciałabym uhonorować:

Matka Polka Pisze - czyli z życia wziętę
Blog Mamy Agi - zapiski młodej mamy
Mama Pisze :) - to również pamiętnik świeżo upieczonej mamy
plodozmian - również chciałabym wyróżnić choć widziałam, że czeka już na autorkę jedna nominacja
oraz kolejną
Młodą Matkę za granicą - którą to znam pod dwoma adresami bo również TU...
może nie pisze często ale miło się czyta :)
a także zapiski o wszystkim i o niczym - zapraszam!

PYTANIA do AUTORÓW:

Pierwsze może oczywiste dlatego dwuczęściowe :)
 1. Co skłoniło Cię do pisania bloga i czy ma to wpływ na Twoje życie?
 2. Pierwsza myśl gdy dowiedziałaś się o ciąży, a może pamiętasz pierwsze słowa partnera gdy mu o tym     powiedziałaś?
 3. Skąd pomysł/inspiracja na imię (imiona) dla dzieci?
 4. Największy niewypał zakupowy...(całkowicie dowolna rzecz, niekoniecznie związana z tematem dzieci);
 5. Nie mogłabym żyć bez...(tlen sobie darujmy :)
 6. Mam bzika na punkcie...
 7. Gdy czuję się źle...
 8. Czy chciałabyś coś zmienić w swoim życiu?
 9. Książka/film, który wywarł(a) na mnie wrażenie.
10. Odbyta podróż/odwiedzone miejsce, do którego chciałabyś wrócić/polecić innym?
11. Mój znak zodiaku to...



LIEBSTER BLOG AWARD 1.2

Ponieważ sprawa zalega już u mnie kilka dni, a czekają kolejne "wspomnienia" do zapisania 
najwyższa pora podziękować :)
Post dotyczący nagrody podzieliłam na dwie części. W pierwszej odpowiem na pytania a w drugiej będą moje nominacje (bo może nie każdy chce czytać :)

Wyróżnienia Liebster Blog Award

internet

otrzymałam od autorów:

-blog "wrednej żony" (to mi się najbardziej spodobało:) i mamy pierworodnego, która nie próżnuje a testuje i recenzjuje produkty wszelakie;
- mama przesłodkiego Bartka, dokumentująca wydarzenia dnia powszechnego;
- oczekująca, moja rówieśniczka :), przebywająca również w nieco innej rzeczywistości niż ta nasza;
- jak tytuł bloga wskazuje młoda (przyszła) mama, odważnie wkraczająca w nowe role - żony i mamy;

 Mama Testuje

1. Od jak dawna blogujesz?

Od listopada, kiedy dowiedziałam się że być może jestem ciąży.  
2. Co skłoniło Cię do założenia bloga?

Zainspirowały mnie blogujące mamy i „ciężarówki” też chciałam spróbować pisać taki pamiętnik.
 
3. Twoja zaleta to...

...zawiesiłam się przy tej odpowiedzi :)
  4. Rzecz, którą byś w sobie zmieniła.

Chciałabym być bardziej opanowana.

5. Co najbardziej lubisz w wiośnie?

Świeżość i zieleń.

6. Czym jest dla Ciebie szczęście?

Nie umiem sprecyzować odpowiedzi. Szczęście znajduję w wielu rzeczach i sytuacjach.

7. Zazdroszczę innym...
luźnego podejścia, graniczącego czasami z cwaniactwem.

8. Blogi, które lubię czytać są…
dosłownie o wszystkim!

Ja to nazywam „casual-blogs” – opisywane historie dnia codziennego 
ale odwiedzam również blogi z recenzjami produktów (głównie kosmetyków), 
turystyczne-obieżyświatów.

9. Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?

Spokój.
  10. Czego najbardziej się boisz?

Aktualnie porodu i dłuższego pobytu w domu.
 
11. Ulubiona potrawa.

Zajadam się zupą z soczewicy (čočková) oraz słynną czosnkową z grzankami. 
Lubię naszą polską kuchnię, której mi brakuje tutaj na obczyźnie :)
.................................................................................................................................................................




Mama Bartuli


1)   Twoja ulubiona potrawa?

Wszystko co zrobi mój mąż :) a tęsknię za pierogami i czerwonym barszczem.


2) Gdzie najchętniej wybrałabyś się na wakacje?

Z miejsc, które znam to wróciłabym do słonecznej Macedonii.

A z miejsc, których nie znam to chciałabym polecieć do Nowego Yorku.


3) Ulubiona pora roku ?

Każda, w której nie marznę :)


4) Ulubiony film?książka?

Pierwszy lepszy film: Dragonfly (Znamię), a książka…już dawno nie przeczytałam nic normalnego spoza literatury technicznej :(


5) Gdzie chciałabyś mieszkać? miasto,wieś?

Kiedyś marzyłam o mieszkaniu w jakiejś dużej metropolii a mieszkam na wsi…
ale za to podkrakowskiej:)


6) Gdzie na wymarzone wakacje?

Oj…ciężko wybrać coś jednego :)


7) Ile dzieci chciałabyś mieć?

Po tym jak się aktualnie czuję to jedno mi na razie wystarczy :)


8) Czy uważasz, że przyjaciół poznaje się w biedzie?

Uważam, że człowieka poznaje się w potrzebie.


9) Ulubiona zabawka/zabawa Twojego dziecka?

Póki co jest to solidne obkopywanie wszystkich moich narządów wewnętrznych i wiercenie „dziury w brzuchu”. Mam nadzieję, że mu to nie zostanie.


10) Najmilsza chwila w ciągu dnia?

Zawsze lubiłam popołudnia z kawą teraz lubię popołudnia z nogami w górze.


11) Jakieś zwierzątko?

Pies!!!

.................................................................................................................................................................




Team Zabell

Moje pytania jak poniżej. 
Mam nadzieję, że nikogo nie urażę pyt 10. Od razu przyznaję się, że ja łapię się na ostatni przedział :)
To ja od razu odpowiem - 30,5 :)
  1. Pierwsza myśl po przebudzeniu…
Zaspałam? Nie, przed szóstą pora wstać.
  1. W moim Mężu/partnerze/chłopaku najbardziej lubię...
Opanowanie i ten stoicki spokój :)
  1. Czy miałaś typowe objawy na Dziewczynkę słodkie a na Chłopca słone i kwaśne…?
Nie. W ogóle nie odczułam abym miała jakiekolwiek „smaki na coś”
  1. O jakich wakacjach marzysz?
Zorganizowanych J Takich, że lecimy samolotem do jakiegoś ciepłego kurortu i się beztrosko lenimy przez jakiś czas….choć nie wiem czy nie znudziłoby się nam to po trzech dniach.
  1. W dzieciństwie byłaś Chłopaczarą czy raczej Małą Księżniczką?
Chłopczara
  1. Czy wypróbujesz pieluchy wielorazowe?
Tak, ambicje są i plany zakupowe również ale najwcześniej po 3 miesiącu jak częstotliwość wymiany zmaleje :) Zobaczymy co z tego wyjdzie w praniu...
  1. Czy zachowasz krew pępowinową w banku?
Zdecydowaliśmy, że nie. Mamy pewne wątpliwości co do wykorzystania jej potem a jej przechowywanie wiąże się z kosztami.
  1. Wizyty u lekarza podczas ciąży prywatne czy na NFZ?
Na kartę ubezpieczenia zdrowotnego. W Czechach jest do wyboru kilka funduszy zdrowia (nie jak w Polsce jeden jedyny NFZ).
  1. Czy chciałabyś mieszkać w innym mieście lub kraju niż obecnie? Jeśli tak to dlaczego?
Obecnie przebywam w Czechach, gdzie z chęcią bym została (ze wglądu na ludzi, organizację pracy, opiekę zdrowotną i jeszcze kilka innych rzeczy) i gdzie urodzi się moje dziecko, jednak po narodzinach wracam do Polski.
  1. Przedział wiekowy: poniżej 20 lat, 20-25, 26-30, powyżej 30.
Jak wyżej :)
  1. Co najbardziej Ciebie przeraża na myśl o pierwszym miesiącu po narodzinach Twojego Maluszka?
Boję się, że dziecko będzie wyć a ja nie będę wiedziała co robić. Ogólnej bezradności.
 
.................................................................................................................................................................


Młoda Mama
 
1)  ulubiony zabieg w domowym SPA ?
Peeling a potem masaż oliwką, wykonywany przez mojego M.

2) kolor pokoju, kącika Twojego dziecka.
Nie będziemy malować ścian ani specjalnie ich stroić ale kolor, który będzie dominował w wyposażeniu dla naszego Malca to zieleń.

3) czekolada mleczna czy gorzka?
Każda czekolada :)

4) W moim życiu najbardziej lubię..?
Niezależność.

5) Ulubiona pora roku?
Ciepła, nie deszczowa :)

6) Ulubiony owoc?
Melon!

7) Co cię wyróżnia od innych ludzi ? 
Chyba nic szczególnego.

8) Czego się boisz?
Samotności.

9) Czego nauczysz swojego dziecka?
Języków.

10) Góry czy morze?
Góry!

11) Płeć twojego dziecka?
Kluk czy chłopak :)

wtorek, 23 kwietnia 2013

NIE LUBIĘ PONIEDZIAŁKÓW..oraz o wyróżnieniu LIEBSTER BLOG :)

     Dziś był pierwszy dzień pracy nowego projektanta, goszczenie "ekskurse s Polska" oraz masa innych wydarzeń po których wyczerpana wróciłam do domu.
     Wieczorem nie mogłam zasnąć, znowu mrowienie w nogach, drętwienie, niewygodne pozycje itd.
Potem było już tylko gorzej. Obudziłam się ok. 4:00, głodna. Zjadłam marchewkę, poskubałam trochę rodzynek, skończyło się na kaszce-mannie z dodatkami. Udało się zasnąć. 1,5h później, pora wstać a ja czułam się "wczorajsza" do tego miałam mdłości. Już wiedziałam, że wyjście ulegnie opóźnieniu...
     Podjechałam pod biuro a przed budynkiem stał nowy konstruktor i wypalał papierosa. Pomyślałam, że ciekawie się zapowiada. Okazało się jednak, że klucze które otrzymał dzień wcześniej nie pasują do przydzielonego mu pokoju biurowego.
     Miałam mało czasu aby przygotować się na spotkanie więc dałam mu do analizy jakiś projekt.
Wiceszef z oddziału polskiego miał zadzwonić jak będą mijać granicę. O 10:30 telefon - byli na inwestycji a my gdzie? A my tzn. ja bo "Nowy" znów na papierosie, w pośpiechu zbierałam wszystkie materiały na spotkanie aby dwie minuty później gnać autem za "wycieczką". I to był w zasadzie początek pościgu. Ciągle za czymś biegałam, nic nie trzymało się planu...nawet pogoda bo miało przecież padać wg prognoz.
Ja w czarnej koszuli, z jęzorem na wierzchu, zipiąca i sapiąca starałam się jeszcze dobrze wyglądać i odpowiadać na pytania bez zadyszki.
 
spotkanie na szczycie - czyli dach międzyszachty :)

     Stolik w restauracji zamówiony na 14:00. Godzina 12:00 "wycieczkowicze" nie chcieli już jechać na ostatnia inwestycję, chcieli na obiad. Prowadziłam kordon na Cvilińskie wzgórze. Pod koniec przyśpieszyłam aby uprzedzić fakt naszego szybszego przybycia. Kelnerzy przygotowani, stolik czeka, a wycieczka....dojechała i stwierdziła, że jeść w środku nie będzie (wycieczka) bo..."wygląda jak przygotowane na wesele", a "na dworze ciepło i piękny widok".
I po co człowiek się tak stara....
Odetchnęłam, usiadłam i nic, zrobiłam dwa głębokie wdechy i nic, poklepałam trochę po tułowiu i Mały się wyprężył deformując kształt mojego brzucha. To znaczy, że u Ciebie wszystko w porządku - pomyślałam :)


Na bloggerze czekały na mnie miłe niespodzianki. 
Zostałam wyróżniona w zabawie:
Wszystkim, którzy mnie dostrzegli, podglądają i podczytują dziękuję bardzo!
Wyróżnienia są zawsze miłe, a Wasze komentarze poprawiły mi nastrój.
C.D.N.

WEEKEND

     Weekend spędziliśmy w trójkę. W sobotę pogoda była paskudna, podobnie zresztą jak moje samopoczucie. Myślę, że nie bez znaczenia były harce Małego. Po raz kolejny tak się przekręcił, że ciężko było mi ślinę przełknąć. W niedzielę było już nieco lepiej.
     Pakowanie torby dla dziecka nie trwało zbyt długo ponieważ szpitale w Czechach nie wymagają zbyt wielu rzeczy dla noworodka. Podstawa to  pieluszki jedno- i wielo-razowe, husteczki, szczoteczka do główki oraz ciuszki na wyjście. Ja mam przygotowane jeszcze kilka inne rzeczy w mini-opakowaniach typu: sudocrem, patyczki do uszu itp. Jednak brakuje nam jeszcze sporo rzeczy "na potem".
Nie mam pojęcia jakie kosmetyki kupić - olejek do kąpieli czy lepiej neutralne mydełko.
Smoczek - potrzebny czy nie, jeżeli tak to jaki. To samo z butelką - chyba lepsza szklana.
To drobnostki...
Nie mamy jeszcze wózka. Typy to Bebetto, Tako czy Jedo - wszystko dość podobne.
W domu czeka już łóżeczko i komoda z rzeczami do przygotowania (pranie, prasowanie).
     A ja? A ja w rozsypce. Oprócz artykułów higieniczno-kosmetycznych nie mam nic.

Oficjalnie pracuję do 3.maja. Nieoficjalnie do 10.
Na ok. dwa tygodnie przyjeżdżam do Polski, przygotować wszystko na nasz powrót.
Liczę na to, że w tym czasie Malec nie będzie chciał wyjść.
Z końcem maja wracamy do Czech aby spokojnie oczekiwać wielkiego nadejścia.
Liczę na to, że wszystko pójdzie wg planu i nikt się nie wyłamie :)

Natrafiłam ostatnio na www.youtube.com na taki oto mini-serial - znacie? 
Pierwszy odcinek może nie tak zachęcający ale kolejne mnie wciągnęły.
Coś w tym jest...

nie-zła mama

czwartek, 18 kwietnia 2013

8...32 TÝDEN TĚHOTENSTVI

     W poniedziałek ma przyjechać "ekskurse s Polska" na nasze realizacje. Robiłam dziś plan wycieczki  a o umówienie spotkań poprosiłam menagera budowy-Ivoša, który zna dobrze wszystkich klientów.
I słyszę za plecami taki oto fragment rozmowy:
 - ...bude tam naše kolegyně Kaša ..yyy...Kateřina, poznaš ji protože je těhotná... 
neeee tyhle věci nemohu říct kolik ona ma....ale je krasná...no sam uvidíš.
(nie można powiedzieć, że przyjadę swoim firmowym Hyundaiem oblepionym na wszystkie cztery strony świata nazwą firmy - na pewno wszyscy będą widzieli, że za kierownicą ciężarna siedzi :) 

a to ja-tyle, że 10 tygodni temu w 22t.c.

  • Nadal wszystko mnie swędzi ;(
  • Tracę energię. Nie umiem już nawet spacerować. Po pracy wybraliśmy się na spacer, którego zwieńczeniem były lody. Do przejścia było może z 500m w jedną stronę. Dotarłam na miejsce z zadyszką :(
  • Nie sypiam a właściwie to sypiam po 4 h. Dziś do 4:00 rano walczyłam aby zasnąć. Mam wrażenie, że wszystko mnie boli. Mam dmuchaną piłkę no i bujam się tak...prawo - lewo, tył-przód, dwa podskoki siup siup siup. Spaceruję po mieszkaniu. Wietrzę pokój. Nic mi nie pomaga. 
  • Muszę się przyznać, że ze względu na nocną nadaktywność Malca postanowiłam go prowokować i co 10 minut zmieniam pozycję (skoro już i tak nie śpię to się trochę podroczę:). Czuję wówczas jak ten Pakunek w moim brzuchu "przewala się" pod wpływem siły grawitacji i zapewne już słusznego swojego ciężaru.
  • Wbrew poniższemu opisowi Mały stał się bardzo aktywny...czuję, że się non stop rusza (jak jeszcze nigdy do tej pory). Dwa dni temu w pracy dostałam tak pod żebrami, że aż podskoczyłam w bólu.     Po siedmiu miesiącach życia płodowego dziecko mierzy średnio 40 cm i waży około 1,7 kg. Średnica jego brzucha jest większa niż średnica głowy. Ruchy stają się rzadsze i słabsze, gdyż w brzuchu zaczyna brakować miejsca. Płód nie może się już obracać. To ważne, czy jest położony głową w dół, czy do góry. (fragment maila z FamilyService).
  • Wizytę kontrolną mamy za ok. 12 dni wówczas się okaże czy moje szamańskie poczynania jak świecenie lampą w podbrzusze przyniosło jakieś skutki i Lokator się obrócił. Wydaje mi się jednak, że On ciągle się wierci i wciąż jeszcze zmienia położenie.Widzę z której strony mam zniekształcony brzuch. Jak dotykam czuję go przez skórę, jest twardo więc dotykam delikatnie nie wiem czy to jego podkurczone nogi i pupa czy może głowa.
  • Nie mogę się już na siebie patrzeć. Jestem chodzącym przykładem działania układu krążenia. 
  • Nadal nie miałam czasu aby zapisać się na kurz předporodní přípravy. Weekendowy odpada, nawet nie ze względu na koszty a na czas jaki to trwa - nie wysiedzę, nie wyleżę.
  • Powoli zbliża się czas rozwiązania. W weekend pakuję pierwszą torbę do szpitala - dla Małego.



środa, 17 kwietnia 2013

LÁTKOVÉ PLENKY czyli PIELUCHOWANIE... WIELORAZOWE?


      Jakiś czas temu, jeszcze nie będąc w "temacie" czytałam o eko-rodzicach.
Sama "eko" nie jestem. I mimo, że dbam o siebie teraz więcej to smak chipsów, chrupek czy Kofoli jest mi dobrze znany. Składem kosmetyków czy naczyń również specjalnie się nigdy nie przejmowałam.
Ograniczenie czy całkowite wyeliminowanie używek, przed którymi starszyzna nas od małego chroniła, następuje ponownie gdy dowiadujemy się, że sami zostaniemy rodzicami. Tak koło się zatacza :)
fot. www.babinet.cz
      Artykuł, który wówczas przeczytałam nie był o pieluchach a o rodzicach używających pieluch wielorazowych. O tym jak funkcjonują np. w podróży, o stosowanych przez nich woreczkach, torebkach i innych koniecznych zabiegach, które pociąga za sobą stosowanie tego rozwiązania.
     Ponieważ wówczas zagadnienie to mnie nie dotyczyło a artykuł przeczytałam-nie ukrywam-ze zdumieniem, że takie "coś" jeszcze funkcjonuj. Jedyną myślą, która mi po tym wszystkim przyszła do głowy brzmiała "ale hardcore" i zapomniałam o temacie.
     Do czasu ....w którym u jednej z blogerek ONONAONO natrafiłam ponownie na tematykę "wielorazową", a ponieważ autorka bloga jest osobą bardzo twórczą i zaangażowaną w to co robi (szyje, maluje, szydełkuje). Ponadto wówczas również była oczekującą na maleństwo - postanowiłam poszukać mam, które stosowały lub stosują takie rozwiązanie.
Zapytałam na forum. Reakcja była natychmiastowa. Głównie mam, które nigdy nie miały z tym do czynienia a nawet nie pofatygowały się aby przejrzeć załączone przeze mnie linki, w związku z czym ich komentarze były absurdalne i nie na temat. Pomyślałam, że być może błędem było zadawanie pytania na "jakimś tam" forum ale moim zamierzeniem było realne podejście do rzeczy a nie zachwalanie sprawy przez fanatyków pieluszek na stronie temu poświęconej. A jednak udało się, odezwała się osoba, która stosowała i stosuje "wielorazówki". Dodała kilka słów od siebie, że można, że się da i że dla niej nie był to tak duży problem ze stosowaniem tego rozwiązania.
Przekonała mnie, chce spróbować! Jednak myślę, że będzie to od 2-3 miesiąca jak tylko dojdę do siebie.

A dlaczego takie "ekstremalne" postanowienie:
  • głównym powodem jest przegrzewanie, które wg niektórych badań wpływa niekorzystnie na rozwój narządów płciowych-głównie chodzi o chłopców!
  • formowanie bioderek;
  • z jednorazówki nic nie wypłynie - dlaczego? bo jest tam warstwa żelu, która chłonie oraz warstwa nieprzepuszczalna. Chemikiem nie jestem ale elementy te podobno wykonane są z ropopochodnych. Ponadto producent nie ma obowiązku informowania o pełnym składzie chemicznym produktu.
  • odparzenia i uczulenia - wielorazówka "oddycha", a na każda jednorazówkę skóra dziecka może zareagować inaczej (patrz punkt wyżej i stosowanie przez producentów różnego typu składu)
  • dziecko szybciej rozumie swoje potrzeby fizjologiczne;
  • w innych krajach europejskich nie jest to nic nadzwyczajnego, ktoś stworzył nawet biznes w oparciu o takich użytkowników - system specjalnych pralni;
  • korzystanie z wielorazowych pieluch jest dziś znacznie prostsze niż wielu osobom się wydaje
  • ...i ten design:) 
  • aspekt finansowy i ekologiczny pozostawiam do rozważenia każdemu bo przecież można i tak :)
www.zlateceskerucicky.cz
      Mam wrażenie, że finansowo "wielorazowość" nie jest żadną atrakcją. W ofercie są pieluszki polskich producentów jak i zagranicznych na wszystko i tak trzeba wydać kilkaset złotych a o aspekcie eko nie myślałam zgłębiając ten temat.
Polecam obejrzeć:
 
 
gdzie jest wyjaśniona różnica pomiędzy poszczególnymi typami.  Ja chciałabym spróbować pieluszki kieszonką. Oczywiście wkłady do nich też mogą być różne: z mikrofibry, z bambusa, z tego co sami włożymy ....lub z konopi jak u czeskiego producenta :)

niedziela, 14 kwietnia 2013

NIEDZIELNY RELAKS

     Ponieważ wiele rzeczy przyczynia się ostatnio na moje kiepskie samopoczucie.
Postanowiłam dziś wykorzystać piękna pogodę i się "przewietrzyć".
Jestem przyzwyczajona do faktu, że czeskie miasta i miasteczka podczas weekendów pustoszeją.
A dziś? 16-18 stopni! Nieliczne kawiarnie i restauracje otwarte podczas niedzieli, pękały w szwach. Na ławkach, w parku, na deptaku pełno spacerowiczów.
Wiosna przyszła!!!


po lewej wejście do kawiarni, w której kręcono sceny do "Obsługiwałem angielskiego króla"
Wszyscy znają bajkę o Muminkach. Nie należała ona do moich ulubionych a sympatią darzyłam jedynie Małą Mi oraz Włóczykija ale była też tam Buka. Chłodna postać, ociężale poruszająca się i mrucząca....

...tak jak ja dziś podczas spaceru po wzgórzu Cvilin. 
Kościół Marii Panny Siedmiobolesnej
 Pierwszy raz zdecydowałam się również wybrać się na ruiny zamkowe.
Szłam spokojnie a mimo to po krótkim czasie poczułam zmęczenie.
Na trasie są ławeczki. Zrobiłam dwa głębokie wdechy i usiadłam.
Po chwili zauważyłam "zrytą" ziemię i wówczas starając się nie myśleć co by było gdybym natrafiła na dzika, poderwałam się i poszłam dalej*.


*Przez ostatnie dwa lata kilkukrotnie spotkałam na swojej drodze dziki i dobrze wiem, że to potężne zwierzę z człowieka czy samochodu sobie nic nie robi. Wiem również, że jest szalenie niebezpieczne i teoretycznie wiem co robić w razie ataku...teoretycznie.

czwartek, 11 kwietnia 2013

9...JUŻ NIE LICZĘ JUŻ ODLICZAM

      Dacie wiarę, że dziś było u nas 16 stopni? Śniegu coraz mniej chociaż śnieżne kopce można nadal znaleźć...W sprzedaży pojawiły się pierwsze pachnące (!) truskawki z Węgier.
Podczas krótkiego spaceru zauważyłam, że w ogródkach zrobiło się już kolorowo - nie wiem kiedy to zdążyło wyrosnąć skoro jeszcze kilka dni temu zalegało 20cm śniegu i był przymrozek.

      A u nas spokój....tzn. u Małego spokój a mnie dopada mały stresik. Zostało 9 tygodni do planowanego rozwiązania. Od dwóch tygodni zapisuję się na "kurs předporodní přípravy" i nie mam kiedy się wybrać bo zajęć mi się mnoży. Dodatkowo personalna chce mnie wysłać na urlop macierzyński  (o prawach i obowiązkach pisałam TU) mimo, że lekarz nie widzi przeciwwskazań do kontynuowania pracy. 
Sprawę utrudnia fakt, że moi projektanci chcą wykorzystać wolne (w Czechach 1 i 8 maja) a nowi mają rozpocząć pracę w tym czasie. 

.....a może ja się boję siedzenia w domu...? tak, przeraża mnie to - przyznaję.....

Z ciekawością podczytuję młode mamy, które z fascynacją (ale bez przesadnej słodyczy) opisują swoje zmagania podczas pierwszych miesięcy z maleństwem (m.in. Lavinkę czy Oną ) a zazdroszczę tym, które mają w domu żwawego osobnika z którym można już porozmawiać czy wybrać się na spacer (jak Peacock, Mama Bartuli, Khadiję czy Patty) czy nawet jakąś dalszą eskapadę (polecam Surrealistkę).

.....i się zastanawiam czy będę tak umiała....??? 
na dzień dzisiejszy moje życie to praca i kontakt z ludźmi
w głowie są pewne plany na okres urlopu macierzyńskiego
ale jak się to wszystko ułoży...???
jeżeli ja tego nie wiem to kto

31 tc
Taśma budowlana poszła w ruch :)
31 tt, 103 w pasie ale pępek nadal wklęsły, yeahhh....!

czwartek, 4 kwietnia 2013

30 TÝDEN TĚHOTENSTVI czyli 7,5 miesiąca

     Noc miałam straszną. Spałam z przerwami ok. 4 godzin (klasycznie od 23:00 do ok.1:00 oraz od 4:30 do 6:40 kiedy to normalnie już wychodzę do biura). Popołudniu jadłam owoce a wieczorem mój żołądek, nie wiedzieć czemu, zaczął się buntować. Myślę, że niemniej gorzej odczuwał to Lokator bo całą noc się wiercił i kręcił a ja się bujałam na piłce w nadziei, że przynajmniej On się uspokoi.
     Postanowiłam spokojnie przespacerować się do biura, w którym wysiedziałam godzinę...zabrałam manatki i wróciłam do domu. Mały jakoś tak się przeorganizował, że nie umiałam wysiedzieć.
Dzień spędziłam w pozycji horyzontalnej bo każda inna powodowała u mnie zatrzymanie się śliny w przełyku. Pomiędzy drzemkami rozmyślałam o kobietach, które ciążę muszą "przeleżeć". Dla mnie byłoby to straszne.
     Ponieważ Mały na ostatniej wizycie miał ułożenie pośladkowe, zaczęłam szukać jak często w tym okresie ciąży zmienia pozycje. Większość źródeł podaje, że dziecko powinno być już ułożone główkowo. Niewielki procent potrafi się przekręcić jeszcze w kolejnych tygodniach a podobno są też akrobaci, którzy ten manewr wykonują tuż przed samym porodem - chociaż trudno mi sobie to wyobrazić.
Na szczęście w internecie każdy znajdzie coś co mu odpowiada :) I tak na stronie dlarodzinki.pl jest informacja, że do 32 tc dziecko ma jeszcze trochę miejsca na manewry. Najważniejsze jest badanie USG między 32 a 34 tygodniem. Nam lekarz wyznaczył wizytę pod koniec kwietnia - będzie to 33 tydzień i wówczas się wszystko wyjaśni.

na razie jest tak...

     Lekarz może próbować obrócić dziecko....a do tego czasu mama tez może zabawić się w szamankę :) Podobno odpowiednie ćwiczenia, głaskanie brzuszka czy wabienie Potomka dzwoneczkiem daje jakieś rezultaty :)

W ten weekend miałam w planach zakup wszystkich niezbędników do pielęgnacji*. Nie wiem jednak czy uda się mój wyjazd do Polski bo nie wiem jak się będę czuła.

A moje samopoczucie w 30 tygodniu ciąży:
  • czuję się ciężko, mimo że nie rozrosłam się jakoś przesadnie;
  • ruchy Małego są czasami drażniące;
  • miewam duszności (wydaje mi się, że jest to spowodowane uciskiem Małego)
  • w dalszym ciągu cierpię na bezsenność, ach gdzie ten I trymestr kiedy mogłam spać dzień i noc non-stop...
  • na odrętwienia zażywam magnez 3xdziennie, pomogło...ale niestety uwidocznił się u mnie na nogach cały układ żylny ;/ po porodzie będę się martwiła co z tym zrobić, na razie pozostają maści;
  • zaczynam się męczyć i mieć poważne wątpliwości czy dotrwam do końca maja;
  • psychicznie oprócz własnych problemów czuję się dobrze;

*Ponieważ towar w "SMYKO-podobnych" kosztuje od ok. 8 do 12 pln za sztukę a na opakowaniu "made in china", postanowiłam rozeznać się w rynku i znalazłam polskiego producenta (dla zainteresowanych CANPOL ).
Firma podaje sieć sklepów z oferowanymi przez nich produktami. Z informacji na stronie wynika, że ich towar trafia zarówno do znanych markowych sieciówek jak i mniejszych sklepów, gdzie ich towar jest znacznie tańszy-sprawdziłam!

wtorek, 2 kwietnia 2013

PROHLIDKA PORODNICE - OPAVA...podejście drugie

     I nastał kolejny wtorek i kolejne podejście do szpitala śląskiego w Opavě.


Tym razem spotkanie prowadził lekarz Hana Cigánová (liczyłam na to, że będzie to ta sama osoba, która była w poprzednim tygodniu).
     Nie było takiego wstępu z posiadówką jak w Krnově - od razu przeszliśmy do wizytowania sal.
Zaczęło się od zwiedzenia sali, na którą młoda mama trafia 2 godziny po porodzie. Standardowo jest to dwułóżkowy pokój z krzesłami do karmienia, podstawowym wyposażeniem meblowym oraz miejscem do kąpania i przewijania dziecka i węzłem sanitarnym.
W pokoju mimo otwartych okien było bardzo gorąco. Jedna z mam zapytała czy jest klimatyzacja ponieważ było naprawdę ciepło a mając termin w czerwcu może być gorzej. Niestety tego nie ma. Lekarz tłumaczył, że o ile przed porodem jest gorąco to po porodzie każda mama chce mieć dziecko w cieple.
     Standardowo kobieta jest w szpitalu 4 dni, jeżeli poród odbył się za pomocą cesarskiego cięcia 5-6 dni.
W tym czasie odbywają się dwie wizyty ginekologa i pediatry. W 2-3 dniu jest pobierana kontrolnie krew u matki.
     Szpital oferuje 3 nadstandardowe pokoje - niestety nie mogliśmy żadnego zobaczyć ponieważ były zajęte. O ile na oddziale odwiedziny mogą odbywać się w godzinach 14-18, to w  nadstandardowym pokoju za który się płaci 500kč, odwiedziny trwają od 9:00 do 21:00.
     Przeszliśmy do sali porodowej, tej samej zresztą którą udało mi się oglądnąć w zeszłym tygodniu.
Lekarz mówił co oferuje szpital a co trzeba mieć ze sobą. O tym jak przebiega pierwszy okres porodu.....
a ja stałam, patrzyłam, brałam głębokie wdechy i ...zobaczyłam mrówki przed oczyma. I choć nigdy w życiu nie zemdlałam to wiedziałam dobrze, że za chwile będzie to mój pierwszy raz. Mam wrażenie, że ciepło i duchota która panowała w pomieszczeniu się do tego przyczyniły. Chciałam się wycofać ale lekarka kazał mi usiąść na krześle do karmienia i postawić nogi na wannie.
W ten oto sposób mogłam wypróbować i jedno i drugie :)
To było moje najgorsze 5 minut. Przestałam słuchać i skupiłam się na tym aby się nie osunąć.
     Z końcowych informacji: towarzyszyć przy porodzie mogą dwie osoby, szpital oferuje jeszcze trzy formy znieczulenia w tym jedyne płatne (1400kč) znieczulenie zewnątrzoponowe.

     Ważna informacja którą się dziś dowiedziałam jest taka, że monitor oddechu działa sprawnie do 2 lat.
Po tym okresie producent nie udziela gwarancji na niezawodność sprzętu dlatego wypożyczanie czy kupno używanego nie ma sensu. Dziecko między oddechami może wykonywać długie przerwy nawet do 20 sekund, jednak po tym czasie jego mały organizm już nie nabierze sam powietrza. Usłyszeliśmy dziś, że nie wiadomo dlaczego tak się dzieje (osobiście słyszałam kiedyś, że mózg zapomina wysłać informację o wykonaniu oddechu).
     Otrzymaliśmy papierowe instrukcje co robić gdy oddech zanika oraz ulotki z monitorami oddechu :)
Poza tym lekarz zabronił zabierać dziecko poniżej 3 miesiąca życia do łóżka rodziców.
Jako istota nieumiejąca poradzić sobie jeszcze z regulacją temperatury ciała jest to niewskazane-nie wspominając już o innych przypadkach-wypadków.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

1. KWIETNIA - 2. DZIEŃ ŚWIĄT WIELKANOCNYCH...???

     Widzieliście to?


To jest ogród, który we wszystkich porach roku wygląda wspaniale. Dom jest opuszczony ale codziennie przyjeżdża tu pewien pan (zapewne właściciel nieruchomości), który dogląda dobytku. Na wiosnę sieje, w lecie podziwiam piękne grządki i kwitnące rabatki a jesień zachwyca mnie wyglądem kolorowych owoców na drzewach ( w dalszej części ogrodu). Ten człowiek był też dzisiaj...odśnieżyć chodnik!

     Jeszcze w sobotę było tak:

Opava - Kościół Św. Adalberta

 +8 stopni, piękne słońce, błękitne niebo i čerstvý jarní vzduch....

Uczestniczylismy nawet w świątecznym jarmarku w Uvalně:



gdzie były pisanki, wiązanki, koszyczki...my na pamiątkę tych nietypowych świąt po czesku kupiliśmy jedną pięknie zdobiona miedzianym drucikiem pisankę.

W niedzielę gdy otworzyliśmy oczy było biało i szaro i ciągle padało. Nasze jedyne wyjście to wyprawa do kościoła po polskiej stronie w Głubczycach. Droga była koszmarnie zasypana.
       Dziś zjedliśmy śniadanio-obiad o godzinie 10:00 i ze względu na informacje o trudnych warunkach na drogach mąż wyjechał do Polski. A my zostaliśmy....a za oknem ciągle pruszy.