Od jakiegoś czasu zaciskam zęby ale słabo mi to wychodzi bo co rusz wybucham złością i żałością. I nie umiem i nawet nie będę z tym walczyć. Nie powinnam nawet o tym pisać.
Mam dość podchodów czyli wciąż powielanych pytań o to samo. Mam wrażenie, że gdy odpowiedź jest niesatysfakcjonująca dla pytającego to ten wierzy, że należy pytać do oporu aby usłyszeć to co się chce. Mam pretensje do męża, że na "trudne" pytania ja muszę odpowiadać.
One dla mnie trudne nie są - są niewygodne dla pytających!
Przed dwa dni pytano się mnie co jem - odpowiadałam, że wszystko. W końcu podejrzliwe zapytano się mnie czy karmię. Odpowiedziałam, że już nie - myśląc, w duchu że co to w ogóle kogoś obchodzi. Pytanie o to jak karmię padło jeszcze ze trzy razy - nie wiem może w tym czasie miałam się namyśleć (?!). Oprócz rozczarowania na twarzy usłyszałam hasła "a to dlatego On ciągle taki głodny", "dziecko do roku powinno się karmić" itp. Dla zainteresowanych słowa te nie zostały wypowiedziane przez kobietę!
Pewnie stałam się wyrodną matką, która nie karmi bo jej się nie chce. A to mleko z piersi to pewnie do kawy sobie wlewa.
Druga wciąż poruszana kwestia to "kiedy chrzciny?".
Nikt nie pyta kiedy chrzest - tylko chrzciny?
"Na razie nie chrzcimy" odpowiadam wymijająco i w tym czasie połowa zainteresowanych się zapowietrza a druga zaczyna wywody, które powinny wg nich jakoś do mnie uderzyć.
Jako człowiek wychowany w wierze katolickiej, który uczęszczał do szkoły katolickiej, w której ksiądz lubił dziewczyny a kochał kobiety i ostatecznie dla tych drugich porzucił habit co jest godne szacunku bo zapewne nie była to prosta decyzja ale jedyna słuszna. Uważam, że bardziej z tradycji niż jakiegokolwiek wyboru, dokonujemy pewnych czynności. Bo tak wypada. W końcu mamy ok. 30 000 księży i tysiąc razy tyle zadeklarowanych wiernych. O praktykujących się już mniej wspomina.
Mam powody dla których nie podjęłam decyzji o chrzcinach. Co nie znaczy, że Junior nie zostanie ochrzczony. I mogą się wszyscy obruszać. Przypinać mi łatki kogoś, kim zapewne nie jestem.
Mój syn ma wyróść na dobrego człowieka, który będzie trzymał się zasad.
A to w co będzie wierzył to sam odnajdzie bo wszak nie ma ludzi niewierzących, każdy się czegoś boi.
Na Krakowskich Targach Książki podczas wykonywania przeze mnie zdjęcia moim mężczyznom podszedł do mnie pan i zapytał czy może zrobić im również zdjęcie do gazety....
.....zdjęcie ukazało się w krakowskim Gościu Niedzielnym.
To już druga prezentacja Juniora w gazecie - premierowa w Polsce :)
Fajnym sposobem na takie pytania jest kupienie maluszkowi ubranka z napisem: "Moja mama nie chce pytań" albo "Moja mama nie potrzebuje Twoich rad". Kiedy tylko ktoś zaczyta temat, mogłabyś wskazać na owe ubranko i uśmiechnąć się niewinnie :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mnie - przy każdych odwiedzinach/telefonach/przypadkowych spotkaniach jestem zasypywana górą niewygodnych pytań. Na szczęście dla mnie - należę do osób, które opinię ludzi nie-bliskich mojemu sercu mam głęboko w poważaniu, więc jeśli takowe osoby próbują mnie oceniać, po mnie spływa jak po kaczce. I to by było na tyle, bo jeśli tylko widzą moją obojętność - przestają próbować. Dlatego Tobie radzę przyjąć podobną postawę :)
Pozdrawiam i przesyłam dla Was całuski :*
Sama powinnam sobie kupić taki podkoszulek :D
UsuńWiesz, najgorzej z rodziną...co by nie zrobić i tak komuś pasować nie będzie.
Irytujący jest fakt zadawania tego samego pytania po raz - enty. Jakby to miało coś zmienić...
Ja czasami mam ochotę wymalować sobie te hasła na czole :D
UsuńA rodziny też nie można odbierać zbyt poważnie. Wiadomo, że nie chce się nikogo urazić, ale to Ty jesteś matką swojego dziecka i to Ty (i nikt inny) wiesz najlepiej, co jest dla niego najlepsze. Sprawa karmienia powinna być tylko i wyłącznie Twoją sprawą. Sprawa chrztu ograniczać się powinna do Ciebie i Twojego męża. Osobiście nie potrafię pojąć, dlaczego ludzie tak lubią wtrącać się w nieswoje sprawy i dołować człowieka...
Pozdrawiam!
Polecam Ci te bodziaki ;D są w Malionowym Polu.
UsuńMały mój już się w nie powoli mieści, więc będę miała możliwość założyć je na jego ciałko ;)))
hej, dopisywać do Projektu? :) Zapisy tylko do piątku.
OdpowiedzUsuńTak :) to będzie nasz pierwszy projekt :)
UsuńU nas dzięki Bogu jest ok w rodzinie. W ciąży bałam się własnie najbardziej najbliższych- ale niepotrzebnie. Obcy są straszni. Panie w sklepie, sąsiedzi, wielce doświadczone mamy, które mają dziecko starsze o miesiąc, dwa i już rady mi dają...
OdpowiedzUsuńNie martw się niczym! Czasem może trzeba się odezwać, by dali Ci spokój??
Buziaki! ;*
Gratuluję chłopcom początku kariery! :)
OdpowiedzUsuńu nas starszy został ochrzczony dla świętego spokoju. Bo tak jak i u Ciebie wszyscy się dopytywali. drugi no cóż, pierwszego ochrzciłam to i drugiego.
OdpowiedzUsuń