BLA BLA BLA

JUŻ NIEDŁUGO NOWA ODSŁONA: CIĄŻA PO CZESKU, CZESKIE CHYBY czyli CZEGO NIE MÓWIĆ W CZECHACH, JAK ŻYĆ NA CO LICZYĆ A NA CO NIE.

czwartek, 17 października 2013

CESTUJEME czyli GDZIE NAS NOSI

     To nie tak, że siedzimy w domu. Matkę nosi, zwłaszcza tą debiutującą, która przyzwyczajona do swobody została nagle przybita obowiązkami. Nie nic nie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba, wiedziałam co mnie czeka. Może nie byłam świadoma do końca jak to będzie wyglądać ale tego nikt nie wie tak naprawdę.
Nie przytłoczona - przybita. 
     Choćby sobie radzić nie wiadomo jak dobrze nadchodzi dzień, w którym wstajesz i nie możesz patrzeć się już na nic a ten człowiek w lustrze staje się twoim wrogiem. Wiesz, że nie przebrniesz.
Ciężko za cokolwiek się zabrać. Wszystko męczy lub staje się niemożliwe. Wtedy trzeba się zregenerować.
I dlatego o smutach nie będzie bo to w końcu po czesku jest :)
     Należę do grona tych szczęśliwych kobiet, które są zmotoryzowane. Mimo, że Junior nie robi jeszcze wokół siebie rozgardiaszu to tylne siedzenie mojego auta przypomina czasami bawialnię. Kocyk, zabawki, lusterko z małpką i torba z niezbędnikami wypchana po brzegi. I tak zaopatrzeni w ostatnich tygodniach byliśmy z Juniorem:

na spotkaniu "Czerwcówek", które odbyło się w Karczmie pod Blachą w Krakowie - gdzie spędziliśmy cały dzień !

fot. Czerwcówka :)                    Spacer wzdłuż Błoni
     Nigdy bym nie podejrzewała, że takie spotkanie może być dla mnie atrakcją :) No cóż z wiekiem potrzeby się zmieniają.

Aby "być na czasie" pojechałam na szkolenie do Izby Architektów do Katowic.

Ostatni raz byłam tam kilka lat temu, kiedy zdawałam egzamin na uprawnienia. Potem nie było mi po drodze z katowicką izbą.

Aby żonę dowartościować, mąż wysłał mnie na spotkanie "Rekinów Biznesu" które odbyło się w Hiltonie. A i owszem było miło ale ja z innej bajki i nie pasowałam do tej układanki :)

A żeby mnie zrelaksować zaproponował mi wypróbowanie floatingu.
I o tym będzie osobny wpis.

Rodzinnie udało się spędzić niedzielę.
     Mały Rycerz zaliczył swój pierwszy wypad do zoo, skąd wrócił Małym Księciem bez jednego bucika a rodzice wrócili padnięci po kilkugodzinnym bieganiu wśród wybiegów i mandatem od straży miejskiej, który jak się potem okazało mandatem nie był:)
      
fot. KaTka                  Junior z jaszczurem

      A ostatni tydzień spędziłam z Juniorem u dziadków na śląsku gdzie się wyspałam a dziecko wybawiło się u wszystkich po kolei.

Gdy tak sobie wojażowaliśmy do Krakowa przyleciał Kominek

źródło: fragment zaproszenia click apps
jednak nie daliśmy rady się z nim spotkać.
No cóż Kominek będzie musiał jeszcze na nas poczekać :)
    

6 komentarzy:

  1. To fakt fajnie jest się wyrwać z domu zwłaszcza na początku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli tylko maluszek lubi podróżować - to czemu nie? Trzeba z domu się wyrwać, bo inaczej człowiek może zwariować! Ciekawe to spotkanie "czerwcówek". Kto je zaaranżował? Znałyście się już wcześniej? O co tam chodziło? O czym rozmawiałyście? Bardzo mnie to zaciekawiło :D A spotkanie "lipcówek" też będzie? Tego pewnie nie wiesz, ale to nic :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znałyśmy się jedynie internetowo :) Jedna mama z dwójką dzieci pobiła rekord - przyjechała ponad 200km. Reszta zjechała ze śląska i innych zakątków małopolski. Wiesz czerwcówka, lipcówka nie ma znaczenia spotkać można się zawsze! Fajnie było porównać dzieciaczki powymieniać się doświadczeniami.

      Usuń
  3. Jak ja uwielbiam tak się wyrwać z domu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę wtrącić info dla przyszłych mam? Otóż Bebiko rozdaje takowym płytkę z kołysankami i etui na dokumenty. Oczywiście za darmo. Może ktoś chętny? http://www.nagrodobiorcy.pl/odbierz-darmowy-zestaw-powitalny-dla-mam-od-bebiko/

    OdpowiedzUsuń