BLA BLA BLA

JUŻ NIEDŁUGO NOWA ODSŁONA: CIĄŻA PO CZESKU, CZESKIE CHYBY czyli CZEGO NIE MÓWIĆ W CZECHACH, JAK ŻYĆ NA CO LICZYĆ A NA CO NIE.

wtorek, 23 kwietnia 2013

NIE LUBIĘ PONIEDZIAŁKÓW..oraz o wyróżnieniu LIEBSTER BLOG :)

     Dziś był pierwszy dzień pracy nowego projektanta, goszczenie "ekskurse s Polska" oraz masa innych wydarzeń po których wyczerpana wróciłam do domu.
     Wieczorem nie mogłam zasnąć, znowu mrowienie w nogach, drętwienie, niewygodne pozycje itd.
Potem było już tylko gorzej. Obudziłam się ok. 4:00, głodna. Zjadłam marchewkę, poskubałam trochę rodzynek, skończyło się na kaszce-mannie z dodatkami. Udało się zasnąć. 1,5h później, pora wstać a ja czułam się "wczorajsza" do tego miałam mdłości. Już wiedziałam, że wyjście ulegnie opóźnieniu...
     Podjechałam pod biuro a przed budynkiem stał nowy konstruktor i wypalał papierosa. Pomyślałam, że ciekawie się zapowiada. Okazało się jednak, że klucze które otrzymał dzień wcześniej nie pasują do przydzielonego mu pokoju biurowego.
     Miałam mało czasu aby przygotować się na spotkanie więc dałam mu do analizy jakiś projekt.
Wiceszef z oddziału polskiego miał zadzwonić jak będą mijać granicę. O 10:30 telefon - byli na inwestycji a my gdzie? A my tzn. ja bo "Nowy" znów na papierosie, w pośpiechu zbierałam wszystkie materiały na spotkanie aby dwie minuty później gnać autem za "wycieczką". I to był w zasadzie początek pościgu. Ciągle za czymś biegałam, nic nie trzymało się planu...nawet pogoda bo miało przecież padać wg prognoz.
Ja w czarnej koszuli, z jęzorem na wierzchu, zipiąca i sapiąca starałam się jeszcze dobrze wyglądać i odpowiadać na pytania bez zadyszki.
 
spotkanie na szczycie - czyli dach międzyszachty :)

     Stolik w restauracji zamówiony na 14:00. Godzina 12:00 "wycieczkowicze" nie chcieli już jechać na ostatnia inwestycję, chcieli na obiad. Prowadziłam kordon na Cvilińskie wzgórze. Pod koniec przyśpieszyłam aby uprzedzić fakt naszego szybszego przybycia. Kelnerzy przygotowani, stolik czeka, a wycieczka....dojechała i stwierdziła, że jeść w środku nie będzie (wycieczka) bo..."wygląda jak przygotowane na wesele", a "na dworze ciepło i piękny widok".
I po co człowiek się tak stara....
Odetchnęłam, usiadłam i nic, zrobiłam dwa głębokie wdechy i nic, poklepałam trochę po tułowiu i Mały się wyprężył deformując kształt mojego brzucha. To znaczy, że u Ciebie wszystko w porządku - pomyślałam :)


Na bloggerze czekały na mnie miłe niespodzianki. 
Zostałam wyróżniona w zabawie:
Wszystkim, którzy mnie dostrzegli, podglądają i podczytują dziękuję bardzo!
Wyróżnienia są zawsze miłe, a Wasze komentarze poprawiły mi nastrój.
C.D.N.

2 komentarze:

  1. Myślałam, że nie lubisz poniedziałków i Liebster Blog:)
    Ja będę pracować do około połowy czerwca, ale motywacja do pracy już od dawna zerowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mało trafnie ujęłam to w temacie :) korekta już naniesiona.

      Usuń