BLA BLA BLA

JUŻ NIEDŁUGO NOWA ODSŁONA: CIĄŻA PO CZESKU, CZESKIE CHYBY czyli CZEGO NIE MÓWIĆ W CZECHACH, JAK ŻYĆ NA CO LICZYĆ A NA CO NIE.

sobota, 14 września 2013

Junior na zakupach

     Odkąd dokarmiam Juniora mniej stresujące są dla mnie wyjścia a właściwie wyjazdy z domu.
Nasz pierwszy spacer po Krakowie skończył się w momencie wypicia przez Małego butelki. A ponieważ Junior mógł ssać pierś godzinę a nawet dwie, notorycznie zasypiając co pięć minut, karmienie poza domem nie wchodziło w grę.

fot. Michał      pierwszy spacer po Krakowie - lipiec 2013


     Ponieważ nie mamy z kim zostawić Michała Artura, musimy - nie ukrywamy, że zwykle chcemy ale zdarza się, że musimy - zabierać dziecko z sobą. Do takich sytuacji należą zakupy. Przy czym mówiąc o zakupach nie mam na myśli spacerów po galerii handlowej.
     Aby nie męczyć dziecka (i przypadkiem nie zdenerwować zbyt długimi zakupami:) do sklepu wpadamy z listą zakupów i rozdzielaliśmy się aby jak najszybciej wykonać zadanie. Junior zwykle jedzie z tatą a za każdym razem kiedy do nich dołączam okazuje się, że byli już zaczepiani przez kilka pań :) I już podejrzewałam, że może to być zorganizowana akcja typu "podryw na wózek" ale gdy pojechałam z Juniorem po kilka rzeczy spożywczych spotkała mnie taka oto sytuacja:

Ojej, jakie maleństwo. Idź zobacz jaki maluszek - powiedziała matka do kilkuletniego syna.
Mamo, Ty mnie chyba nie kochasz - odparła całkiem spora latorośl.
Ależ kocham Cię.
To po co mi każesz iść oglądać to dziecko?
Bo Ty też kiedyś byłeś taki malutki a teraz pyskujesz.

Jak widać to nie wózek podrywa - to Junior.

21 komentarzy:

  1. Maks zaliczył dziś swoje pierwsze wyjście na obiad. Pozwolił nawet na deser i kawę. I również, odkąd się dokarmiamy, wychodne jest przyjemniejsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz bardzo spokojnego synka. Korzystaj i wychodź jak najczęściej!

      Usuń
  2. No właśnie... to karmienie poza domem... Nie wiem jak to będzie... Na razie chadzamy na krótkie spacerki jak Zak jest najedzony.
    Tak, tak, Maluszki przyciągają uwagę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam to samo: szybko, krótko i niedaleko:)

      Usuń
    2. To dokładnie jak u nas, jednak butelka to wygoda.

      Usuń
  3. u nas wspólne zakupy to prawdziwe wyzwanie ;) czasem nie nadążamy za naszym dwulatkiem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Kraków....a zakupu z Mają nie czesto a terraz mamy zakaz bo sezon grypowy się zaczął a Majula dopiero ze szpitala wróciła :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzałabym do Ciebie ale blogger mi nie pozwala;(

      Usuń
  5. ja karmie cycem. Myślę, że na jakieś większe wyjścia, gdzie mogłabym się krępować karmić będę brała ze sobą pokarm odciągniety. ;-)

    spacer po Krakowie, mmm aż się rozmarzylam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie krępuj się! U mnie po prostu byłoby to nierealne. Moja współlokatorka z pokoju szpitalnego karmiła 20-40minut a ja zawsze z przyssanym Małym po dwie godziny siedziałam.

      No ja liczę, że się kiedyś spotkamy:)
      Jak nie na śląsku to zapraszam do małopolski:)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. ooo byłoby wspaniale!!! ;) Też skrycie na to liczę ;)

      Pozdrawiamy

      Usuń
  6. Marzę, żeby w końcu zobaczyć Kraków, ale to tak daleko... :(

    My też wszędzie zabieramy ze sobą Lili, ale takie typowe zakupy spożywcze to robimy w pojedynkę. Jedno na zakupy, a drugie zostaje z dzieckiem :)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do nas Alina:
    http://alinadobrawa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj w klubie!Ja też nie zawsze mam z kim zostawić Bartka i musze zabierać Go ze sobą.Co czasem kończy się nie najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciężko jest się oprzeć takiemu małemu kurczaczkowi :) Wiem po sobie, że nadal spoglądam za maluszkami w wózkach, mimo że mam własnego :D
    A na zakupach Miś był już ze mną trzy razy, ale też i ja wcale nie mam na takowe ochoty (mieszkam z rodzicami i to przeważnie oni jeżdżą po spożywkę).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. U nas też takie ekspresowe zakupy były :)

    OdpowiedzUsuń
  10. z zakupami robię identycznie. tylko oprócz jednego wózkowego zbuntowany czasem trzylatek. lista i ograniczam przebywane w sklepie do minimum....

    długie babskie zakupy w wybieraniem przebieraniem wybrzydzaniem przymierzaniem...odpadają;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie...ja już zapomniałam, że można na takie chodzić.

      Usuń
  11. Witaj Kasiu :) Trafiłam przez przypadek na bloga, czytam, usmiecham się i patrzę... znajoma twarz.. Dobrze CIę widzieć , po latach :) Buziaki ode mnie i Potomka !!! No i najszczersze gratulacje !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja od dawna Was podczytuję:) Powinnaś pisać częściej !
    Pozdrawiamy! Kasia z Michałami :*

    OdpowiedzUsuń