Wracają mi bezsenne noce.
Myślałam, że mam to już za sobą ale w zeszłym tygodniu bardzo niespokojnie spałam. W pracy padałam na twarz ze zmęczenia. W czwartek po nieprzespanej nocy miałam nawet przebłysk takiej myśli aby nigdzie nie wychodzić ale pomyślałam "ja nie dam rady?!"-no i to był błąd.
A wczoraj...wczoraj mąż zadzwonił, że przyjeżdża do mnie. Super - pomyślałam - tylko nie bądź późno - dodałam. No i co? O 21.00 dzwonek na komórkę, lecę do drzwi a tu nikogo. Oddzwaniam i słyszę "dopiero wyjeżdżam z Krakowa". Zapowiadali najmroźniejszą noc od tygodnia, od południa wie, że przyjeżdża do mnie i kończy pracę o 21.00 - kompletna ignorancja i nadszarpywanie moich nerwów.
Czekając zasnęłam. Po północy obudził mnie kolejny dzwonek, dojechał szczęśliwie a dla mnie to był koniec spania...przynajmniej na kolejne dwie godziny.
Teraz siedzę i słucham w radiowej Trójce "Historie pewnej płyty".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz