BLA BLA BLA

JUŻ NIEDŁUGO NOWA ODSŁONA: CIĄŻA PO CZESKU, CZESKIE CHYBY czyli CZEGO NIE MÓWIĆ W CZECHACH, JAK ŻYĆ NA CO LICZYĆ A NA CO NIE.

piątek, 16 listopada 2012

MAMY LOKATORA



Miałam trochę czasu aby się zastanowić w jaki sposób przekazać mojemu M. tą nowinę.        Jest sporo filmów na YouTube ukazujących w jaki sposób dziewczyny informowały swoich partnerów (od podkładanych kartek, po wpuszczanie do pokoju dzieci przebranych za pszczółki-to akurat przy kolejnej ciąży). Wpisy na polskich forach wskazywały na to, że nieświadomemu tatusiowi kupuje się małe buciki lub książkę typu poradnik młodego taty.                                                                                   
     Pomysł z książka-może nie poradnikiem- ale ogólnie książką wydał mi się dobry. Niestety ze względu na pobyt za granicą i brak większego miasta po stronie polskiej kompletnie nie do zrealizowania. Mogłam zamówić przez internet ale sama nie byłam pewna co by to miało być. Poza tym wolałabym ją najpierw przekartkować. Zatem pomysł upadł. Z kolei kupowanie bucików wydało mi się przedwczesne (nie chciałam zapeszać).
     Mieliśmy ustalone, że tym razem M. przyjeżdża do mnie. Tydzień w pracy był dość intensywny. Piątek również był pełen atrakcji i po zmuszeniu się do zrobienia po pracy minimalnych zakupów, ustaliłam –sama z sobą – że pójdziemy na kolację i wówczas mu powiem.                                              
     Obudził mnie telefon. Pierwszą myślą po tej drastycznej pobudce był fakt, że zasnęłam….a drugą, że jest przed 22.00 i już do restauracji nie ma co się wybierać. Mój M. jak zwykle ma milion innych spraw do pozałatwiania i to akurat w piątek, kiedy mógłby wyjechać dużo wcześniej (prowadzi własną działalność nie siedzi u kogoś na etacie).  Półprzytomna jeszcze otworzyłam mu. Po standardowej rozmowie-jaka podróż, o której wyjechałeś i czemu tak późno, szybkim przekąszeniu czegoś i prysznicu….powiedziałam, że chciałabym aby coś przeczytał i włączyłam mu mojego niezdarnie prowadzonego bloga z trzema wpisami. Chciałam to zrobić wcześniej aby sobie go przeczytał spokojnie sam ale oczywiście nie umiałam znaleźć adresu własnej strony (śmiech na sali!). Od momentu, w którym wyrwał mnie ze snu zastanawiałam się czy i jak to zrobić. Rozglądając się po mieszkaniu, które zajmuję stwierdziłam, że wszędzie tylko nie tu ale kiedy wróciłam spod prysznica zdecydowałam, że nie wytrzymam już ani dnia dłużej.                               
      Myślę, że M. był wzruszony. Przytulił nas i powiedział, że się nie spodziewał.                         Wręczyłam mu też kartkę na której nakleiłam kilka testów ciążowych i podpisem „Kochanie mamy lokatora” skierownaną do „prawie taty”. Potem opowiedziałam mu o pierwszej wizycie i mniej więcej znalazłam w internecie obraz usg odpowiadający temu co ja widziałam na swoim badaniu (był to 9 tc). Zapytał jak się czuję i czy miewam wymioty, po czym od razu sprawdził dietę dla kobiet w ciąży a na drugi dzień ugotował mi makaron ze szpinakiem i czosnkiemJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz