W pierwszych tygodniach czułam się paskudnie. Bolało mnie
podbrzusze, w ogóle cała byłam jakaś obolała….do tego gdybym tylko mogła to spałabym
dzień i noc. Dopisywał mi za to apetyt i nie doskwierały mi nudności. Uważam
nawet, że się przejadałam. Chodziłam z wiecznie wydętym brzuchem i przybrałam z
4 kg.
Kolejna faza to wstręt do jedzenia. Na co bym nie spojrzała
to mnie odrzucało. Brzuch wrócił do normy ale ku mojemu rozczarowaniu
kilogramów nie ubyło ;)
Aktualnie przechodzę okres, w którym nie jem z byt dużo ale
po zjedzeniu czegokolwiek źle się czuję, niezależnie od ilości czuję się
przesycona, a po chwili robi mi się lekko niedobrze i duszno. Chciałabym aby to
już przeszło ponieważ przeszkadza mi to w „normalnym” egzystowaniu zwłaszcza,
że chodzę do pracy i mam obowiązki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz